Kolejna trudność wynikała z konsystencji Venoma. Zanim ten charakterystyczny symbiont połączy
się z innym ciałem, jest galaretowatą, śliską i ciągle zmieniającą kształty masą.
W momencie zjednoczenia się z innym organizmem dochodzi do związania się masy i
powstania zbitego, umięśnionego ciała, które jednak zawsze może przejść w
jakieś stadium galaretowatości. Dlatego każde ujęcie potrzebowało intensywnej
animacji efektów, aby „breja” była żywa i ciągle poruszająca się. Przykładowo w
komiksach Marvela maź rozciąga się podczas każdego otwarcia szczęk Venoma, co
wymaga zastosowania zaawansowanych efektów wizualnych.
Ogromnym wyzwaniem było właściwe oświetlenie Venoma, który
jest czarny i pojawia się głównie na ciemnym tle, nocą. Egzaminu nie zdały mapy
HDRI uchwycone na planie – postać stworzona tą technologią zbytnio się świeciła
i nie wyglądała zbyt groźnie – jak mówi reżyser, momentami przypominała bożonarodzeniową
choinę. Venom musiał zostać oświetlony pośrednim, subtelnym światłem i dopiero
odbicia światła mogły odpowiednio wyrzeźbić sylwetkę i pokazać wzory mieniące
się na ciele antybohatera.
Animatorzy mieli też wiele trudności z detalami, takimi jak
oczy czy zęby, gdzie zastosowane środki wizualne musiały odpowiadać temu, co
czytelnicy znają z komiksu. Jak przyznaje Fleischer, na tym polegało największe
wyzwanie – stworzyć postać, która spełni oczekiwania fanów komiksów Marvela.